Deportowani uchodźcy w areszcie
Czterech tybetańskich nastolatków, których Nepal przekazał władzom chińskim po nielegalnym przekroczeniu granicy, od ponad dwóch miesięcy przebywa w areszcie śledczym w Szigace, w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA).
Chłopcy, w tym jeden piętnastolatek, “zostali wsadzeni do chińskiego samochodu i odesłani do Szigace – twierdzi wiarygodne źródło, które musi pozostać anonimowe. – Ciągle trzymają ich w tamtejszym areszcie”. Uchodźców zatrzymano między 1 a 4 sierpnia w nepalskim mieście Tatopani za nielegalne przekroczenie granicy. Wkrótce potem wydano ich Chińczykom w granicznym mieście Dram.
Władze Nepalu – choć niedawno zapewniały Kongres USA, że tak nie jest – rutynowo deportują Tybetańczyków, którzy przekroczyli granicę bez odpowiednich dokumentów. W liście z 18 sierpnia dyrektor Tybetańskiego Ośrodka Tranzytowego w Katmandu oświadczył, że “nepalska policja i pracownicy urzędu imigracyjnego z Tatopani wspólnie deportowali do Tybetu czterech nieletnich uchodźców”. Potwierdza to naoczny świadek, Taszi Dolma, kuzynka jednego z wydalonych, piętnastoletniego Norbu Ceringa. RFA udało się również dotrzeć do mieszkańców Tatopani, którzy widzieli deportację czterech tybetańskich chłopców.
Nepalska policja aresztuje wielu Tybetańczyków, którzy nielegalnie przekraczają granicę. Większość próbuje dotrzeć do Dharamsali, siedziby Dalajlamy i tybetańskiego rządu emigracyjnego w Indiach.
W maju, mimo apeli i ostrych protestów Unii Europejskiej, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) i tybetańskiego rządu emigracyjnego, władze Nepalu wydały Chinom grupę 18 tybetańskich uchodźców.
Na początku miesiąca aresztowano 11 Tybetańczyków – w tym troje dzieci i jedną kobietę – którzy nielegalnie przekroczyli granicę w okolicy Jumli. Rzecznik policji twierdzi, że zamierzali odbyć pielgrzymkę do Lumbini, miejsca narodzin Buddy w południowo-zachodnim Nepalu.
UNHCR, który “bada” sprawę tej grupy, pomaga
Tybetańczykom w tranzycie do Indii. W Nepalu mieszka około 20 tysięcy tybetańskich
uchodźców, rząd tego kraju robi jednak wszystko, by nie narazić się Chinom.
Nigdy np. nie zgodził się na wizytę
Dalajlamy.