List Nimy Drakpy
Nima Drakpa, tybetański mnich i więzień polityczny, skazany za rozlepianie plakatów niepodległościowych, zostawił adresowany do Dalajlamy list, w którym opisał zadawane mu tortury. Datowany na 1 kwietnia 2001 dokument miał zostać ujawniony po śmierci Nimy Drakpy, który umarł 2 października w okręgu Dału (chiń. Daofu) prowincji Sichuan.
“22 marca [2000 roku] aresztowało mnie w Lhasie czterech funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa z Dału. Nie zdając żadnych pytań, pobili mnie tak, że nie mogłem mówić. Bez jedzenia i kropli wody wsadzono mnie do samolotu i przewieziono do Czengdu, gdzie byłem więziony dziesięć dni.
Ciągle mnie bito. Z powodu bólu nie mogłem się ruszać. Nie okazano mi żadnej litości. Znalazłem się na krawędzi śmierci, straciłem władzę w nogach. Pod wpływem bólu i tortur zeznałem, że rozlepiałem plakaty. Z tego powodu 5 października sąd w Kardze skazał mnie na dziewięć lat więzienia. Nadal cierpię. Nie mogę jeść, ciągle dolegają mi nogi. Wiem, że nie będę długo żył. Nie boję się śmierci”.
“Kheri Nima Drakpa”, bo tak podpisał list, nazywa się “młodym Tybetańczykiem z okręgu Dału w Khamie”, historycznej prowincji Tybetu. “Darzę Tybetańczyków bezgraniczną miłością i oddaniem. Studiując, zrozumiałem rozpaczliwą sytuację naszego narodu. Nie możemy korzystać nawet z podstawowego prawa do posługiwania się własnym językiem. (...) Innymi słowy, nie sprawujemy żadnej kontroli politycznej w naszej ojczyźnie.
Poznawszy wspaniałą historię przodków, którzy władali naszym krajem, znalazłem w sobie odwagę i determinację, by oddać za Tybetańczyków nawet życie. Marzę o naszym własnym, niepodległym kraju, w którym wszyscy Tybetańczycy będą się cieszyć wolnością.
Postanowiwszy poświęcić życie, rozlepiałem plakaty 9 kwietnia 1998, 10, 12 i 19 listopada 1999, 6 i 29 grudnia 1999 oraz 7 stycznia 2000 na murach budynków rządowych w okręgu Dału”. Wzywał w nich Chińczyków do opuszczenia Tybetu. Jeden, jak pisze, podpisał własnym imieniem.
Nima Drakpa trafił do szpitala na dziesięć dni przed śmiercią. “Kiedy go przywieźli – informuje tybetańskie źródło, które musi pozostać anonimowe. – Nie mógł mówić. Miał bardzo chude, martwe nogi”. Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną zgonu. Komendantura więzienia skierowała go do szpitala pod koniec września, gdy jego stan zaczął się gwałtownie pogarszać. Nima Drakpa odbywał dziewięcioletni wyrok za “próbę podzielenia macierzy i destabilizowanie społeczności”. “W więzieniu – twierdzi inne źródło – kazano mu się przyznać do popełnienia błędu, obiecując przedterminowe zwolnienie, ale on powiedział Chińczykom, że napisał samą prawdę i że mogą z nim zrobić, co chcą”.
Funkcjonariusz Biura Bezpieczeństwa Publicznego w Dału, z którym skontaktowano się 2 października, oświadczył, że Nima Drakpa cieszy się dobrym zdrowiem. “Popełnił poważny błąd, angażując się w działalność separatystyczną i podkopując stabilność społeczności. Jest zdrowy, nic mi nie wiadomo o żadnej chorobie. W więzieniach siedzą też jego wspólnicy”.
Nima Drakpa był mnichem klasztoru Njaco w Dału. W 1990 roku uciekł do Indii, gdzie wstąpił do klasztoru Ganden. Cztery lata później wrócił do Dału, gdzie studiował historię Tybetu na Uniwersytecie Khampa.