Deportowani Tybetańczycy mogą mieć objawy SARS
18 Tybetańczyków, których siłą deportowano z Nepalu, zatrzymano niespodziewanie w odludnym regionie przygranicznym. Źródła RFA twierdzą, że dwoje z nich może mieć objawy SARS, zespołu ostrej niewydolności oddechowej. Po dotarciu do Szigace, gdzie mieli być pierwotnie przewiezieni, większość czeka trzymiesięczna “reedukacja”.
Po deportowanych wysłano urzędników Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) z Szigace, ale całą grupę “zatrzymano między Dram i Njalam, gdy dwie osoby dostały wysokiej gorączki i funkcjonariusze zaczęli się bać, że mogą mieć SARS” – powiedział RFA zastrzegający anonimowość urzędnik. – Mogą ich tam trzymać 10, 20 dni”.
Po przewiezieniu do Szigace “zostaną zatrzymani i przejdą trzymiesięczną reedukację. Dopiero wtedy będą mogli wrócić do domów. Dzieci zostaną przekazane rodzicom, którzy będą musieli po nie przyjechać z odpowiednimi dokumentami wydawanymi przez władze lokalne. Dzieci, którym towarzyszy ktoś z rodziny, zostaną zwolnione z krewnymi”.
Inny chiński urzędnik powiedział wcześniej RFA, że deportowanym mogą zostać postawione zarzuty karne. Uciekinierzy mieli zostać osadzeni w “ośrodku Qian Song Zhan”, w budynku, który według innego informatora “wygląda jak ośrodek strzeżony, ale wewnątrz jest normalnym więzieniem”.
Całą grupę przekazano 31 maja pracownikom
ambasady ChRL w Katmandu mimo apeli Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców,
wywołując ostre protesty Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Tybetańczycy
– w tym kobiety i dzieci – przedostali do
Nepalu w kwietniu; liczyli, że uda się im dotrzeć do Dharamsali, siedziby
Dalajlamy w północnych Indiach.