Khenpo Dzigme Phuncog udziela nauk w Serthar
4 listopada Khenpo Dzigme Phuncog zaczął udzielać nauk ponad 5.000 mnichów, mniszek i świeckich w obozowisku klasztornym Larung Gar w okolicach miasta Serthar (chiń. Seda) we wschodnim Tybecie (obecnie prowincja Sichuan). Świadkowie informują o natrętnej obecności funkcjonariuszy Biura Bezpieczeństwa Publicznego (BBP).
Tybetańskie źródła donosiły wcześniej, że od kilku miesięcy Khenpo regularnie naucza w głównej świątyni, ale w wykładach mogą uczestniczyć tylko zarejestrowani w Larung Gar duchowni.
Khenpo Dzigme Phuncog, słynny nauczyciel buddyjski i założyciel Larung Gar, został wywieziony z kompleksu, gdy w czerwcu 2001 władze chińskie przystąpiły do równania z ziemią ponad 3.000 kwater i wydaliły z obozowiska ponad 6.000 uczniów. Takich zniszczeń – kwatery burzyli chińscy policjanci i grupy robocze – nie dokonano w Tybecie od czasów rewolucji kulturalnej.
Wydaje się, że Khenpo, który był ciężko chory, czuje się już lepiej, nie udziela jednak audiencji duchownym z obozowiska, pielgrzymom ani cudzoziemcom. Nie wiadomo, czy stoi za tym oficjalny zakaz czy też decyzja klasztoru.
W budynku zajmowanym wcześniej przez chińskich uczniów Khenpo (mieściło się tam również małe “wydawnictwo” z kilkoma komputerami i kserokopiarkami, które zamknięto po wydaleniu wszystkich Chińczyków i cudzoziemców) stacjonuje ponad 20 funkcjonariuszy BBP. Mnich, który uciekł z Tybetu, powiedział ICT, że przed trzema miesiącami główni nauczyciele poprosili władze o zwrot domu: “Starzy lamowie mówili Chińczykom, że budynek powinien pełnić swoją funkcję. Nie zbudowano go przecież dla policji ani po to, żeby go wynająć. Zignorowano ich i szpicle – chodzą po cywilnemu – nadal tam siedzą”.
W czerwcu 2001, zarządzając rozbiórkę kwater i wydalenia, władze narzucił klasztorowi limit 1.000 mnichów i 400 mniszek. W tym czasie w Larung Gar przebywało co najmniej 3.000 mnichów i 5.000 mniszek.
“Khenpo Dzigme Phuncog był całkowicie oddany sprawom religii, nie miał nic wspólnego z polityką – uważa Bhuczung Cering, dyrektor ICT. – Rozbicie obozowiska na rozkaz Pekinu świadczy o tym, że za sznurki nadal pociąga tam stara gwardia. Mamy nadzieję, że nowi przywódcy wyłonieni na kończącym się zjeździe KPCh będą traktować poważnie konstytucyjne gwarancje wolności religii”.
13 października do Larung Gar dotarło troje holenderskich turystów. Naoczny świadek twierdzi, że policja skonfiskowała im filmy. Nie ulega wątpliwości, że dokumentujące zniszczenia zdjęcia, które udało się wcześniej przemycić z Tybetu, postawiły władze chińskie w niezręcznej sytuacji.
Posterunek, który wystawiono na drodze do Serthar w czerwcu 2001, został ostatnio przesunięty o kilkaset metrów w głąb doliny Larung. Według zagranicznych turystów, którzy byli w Serthar w ostatnich tygodniach, policjanci z posterunku informują osoby nie mające meldunku w Larung Gar, że mogą przebywać na terenie obozowiska najwyżej dwie godziny. Obowiązuje surowy zakaz fotografowania i filmowania.
“Przecięli dolinę ceglaną ściana i ogłosili, że nic za nią nie można budować”, powiedział ICT cytowany już uciekinier z Tybetu. W sierpniu rozlepiono plakaty, zakazujące prowadzenia jakichkolwiek “robót budowlanych”. Wyburzenia trwają nadal. 15 października funkcjonariusze zrównali z ziemią dwie zbudowane przez mniszki drewniane chatki.
“Teraz usiłujemy robić sobie prowizoryczne daszki, wsparte o domy koleżanek, które mają zezwolenie na pobyt – powiedziała ICT jedna z mniszek. – Nam pozwoleń nie dali, ale skoro znów jest tam Khenpo Dzigme Phuncog, zrobimy wszystko, by być blisko niego. Opuściłam obozowisko tylko po to, żeby wyżebrać pieniądze na jedzenie i jak najszybciej wrócić”.
Duchowni z Larung Gar są przekonani, że w zeszłym roku szczególnie brutalnie traktowano mniszki, gdyż władze uznały, iż nie będą one próbować uciekać do Indii, tylko wrócą do rodzinnych domów. “Chińczycy wpadają w furię, gdy uciekinierzy z Tybetu opowiadają, co oni tu z nami robią. Wyszło im, że mnisi uciekają częściej niż mniszki, więc wykopali stąd przede wszystkim kobiety”, twierdzi tybetańskie źródło ICT.
Z napływających do ICT raportów wynika,
że tybetańscy mnisi i mniszki uważają,
iż przyczyną rozbicia obozowiska była rosnąca liczba chińskich uczniów.
W czerwcu zeszłego roku w Larung Gar studiowało
ponad tysiąc Chińczyków i “władze musiały
uznać, że to stanowczo za dużo”.