Barnett uważa, że aresztowano około połowy uczestniczek protestów. Mniszki więziono bez procesów, wiele brutalnie torturowano – szczuto na nie psy, parzono papierosami, rażono pałkami elektrycznymi najwrażliwsze części ciała: oczy, usta, stopy, pochwy. Niektóre skazano na wiele lat “reformy przez pracę”. Mimo to wydają się nieugięte.
Dlaczego młode mniszki, mające od osiemnastu do trzydziestu lat, stają na czele demonstracji i stawiają tak zaciekły opór Chińczykom? Trudno w tej chwili szukać odpowiedzi na takie pytania w samym Tybecie, a informacje o ich sytuacji w tym kraju są bardzo skąpe. Spróbujemy jednak pokazać, jak na podstawie dostępnych raportów można analizować sytuację społeczno-kulturową, a zwłaszcza aktywność polityczną tybetańskich mniszek.
Z badań prowadzonych przez Radę ds. Religii i Kultury przy Jego Świątobliwości Dalajlamie wynika, że przed 1959 rokiem było w Tybecie 818 klasztorów żeńskich i 27 tys. mniszek. Większość należała do szkoły Gelugpa i, kolejno, do Ningmapy, Kagjupy i Sakjapy (która miała zaledwie około tysiąca mniszek). Choć takie wyliczenia często bardzo się różnią, nie ulega wątpliwości, że mniszek było zawsze znacznie mniej niż mnichów.
Większość klasztorów zniszczono podczas rewolucji kulturalnej; dramatycznie spadła liczba mniszek. Na przykład Czedo, klasztor Kagjupy w Njemo, został zrównany z ziemią. Z 33 mniszek, które należały do tej świątyni przed 1959 rokiem, cztery uciekły do Indii, a z pozostałych 29 w 1984 roku mniszkami były tylko trzy. Mieszkały w domach, gdyż klasztoru nie odbudowano. Lama Patrul Dziampal Lodo twierdzi, że do położonego na południe od Lhasy klasztoru Szungseb (Ningmapa) należało przed 1959 rokiem 410 mniszek. Dziś jest ich 30-40. W położonym na północny wschód od Lhasy Neczungri (nazywanym czasem Miczungri) w 1959 roku było 95 mniszek. Klasztor ten otworzono w 1988 roku; dziś mieszka w nim pięć mniszek. W lhaskim klasztorze Cangkhung, który został całkowicie zniszczony, żyło 70-80 mniszek. Dziś jest ich 40. Z 50-60 mniszek oddalonego na północny zachód Lhasy Gari zostało 30, a z 25 w Czubsang – 10. Cztery ostatnie klasztory należą do szkoły Gelugpa; pochodzące z nich (oraz z Szungseb) mniszki brały aktywny udział w demonstracjach w 1987 roku.
Klasztor Galo, lub Kaglo, szkoły Kagjupa (położony na zachód od Lhasy w dolinie Jangpaczen i należący do najsłynniejszych w Tybecie) również został zniszczony. Moje źródło utrzymuje, że przed chińską okupacją mieszkało w nim 500 mniszek. Chińczycy wtrącili je do obozów pracy i poddali intensywnej “reedukacji”.
W 1985 roku 50 mniszek przeniesiono do klasztoru Jangpaczen, który odbudowywała wówczas społeczność lokalna. Większość mieszkała w domach prywatnych, gdyż w klasztorze nie było dla nich miejsca. Na czele społeczności stała sędziwa mniszka, jogini, reszta była bardzo młoda. Tylko pięć posiadało księgi religijne, z których recytowały w czasie rytuałów, podczas gdy inne powtarzały mantry. W owych tekstach brakowało stron; mniszki potrzebowały kogoś, kto nauczy je lepić ofiarne rzeźby z ciasta i poprawnie recytować pisma. Nie było nikogo, kto mógłby udzielić im nauk; wielokrotnie bezskutecznie zabiegały o pozwolenie na zaproszenie lamy. Ciągle zgłaszały się nowe chętne do rozpoczęcia zakonnego życia.
Obecnie odbudowuje się – bez żadnej pomocy ze strony Chińczyków – niektóre żeńskie klasztory, do których zgłasza się coraz więcej młodych kobiet. Uczony lama (dge-bshes) z Khamu mówił mi, że dziewczęta okazują największą żarliwość i bardzo pragną wstępować do klasztorów. Jego zdaniem powinny być wzorem dla młodych mężczyzn, którzy nie są tak zainteresowani religią. W 1984 roku lama ten odwiedził Lhasę. Ciągle podchodziły doń młode kobiety, które chciały przyjąć ślubowania zakonne. Szwedzka mniszka Britt Lindhe i Lama Ngałang z ośrodka buddyjskiego w Sztokholmie odwiedzili Tybet w 1985 roku. Mówili mi, że młode mniszki ciągle składały przed nimi pokłony, prosząc o nauki.
Tybet opuszczają też setki młodych kobiet (i mniszek), które wędrują aż do Indii po święcenia i nauki; ich oddanie i żarliwość są oczywiste. W 1984 roku dwie mniszki z Tybetu wstąpiły do klasztoru Karma Drubgju Targje Ling (szkoła Kagjupa) w Tilokpurze. Wkrótce potem rozpoczęły trzyletnie odosobnienie medytacyjne w Szerab Ling. Inna młoda kobieta z Tybetu, Pema Deczen, dotarła do Dolanji w północnych Indiach w lutym 1984, by uzyskać święcenia w tradycji Bonpo od opata Sangje Tendzina. Codziennie rano przyglądałam się jak wędruje wokół klasztoru, składając co krok pełny pokłon. Po wyświęceniu ruszyła z pielgrzymką na Górę Kailaś.
Tradycyjnie mniszki nie korzystały ze wszystkich przywilejów, jakie wiązały się z byciem mnichem. Przed 1959 rokiem – a prawdopodobnie i dziś – mnichom było znacznie łatwiej zdobyć wykształcenie, wsparcie materialne czy prestiż społeczny. Klasztory żeńskie były z reguły ubogie i małe, a poziom kształcenia – bardzo podstawowy. Zwykle stanowiły filie ważnych klasztorów męskich; funkcję opatów często piastowali w nich mnisi lub jogini. W hierarchii państwowej i kościelnej właściwie nie istniały stanowiska, które mogłyby objąć mniszki; nie odprawiały też ważnych rytuałów religijnych dla ludzi świeckich. Tylko kilka mniszek wywarło wpływ na historię Tybetu jako słynne joginki, administratorki czy bojowniczki. Większość nie podejmowała zaawansowanych studiów filozoficznych ani nie oddawała się skomplikowanym praktykom jogicznym, spędzając czas na odprawianiu elementarnych rytuałów i recytacji mantr. W tradycji tybetańskiej wszystkie mniszki są nowicjuszkami (dge-tshul-ma); z przekazów pisanych i ustnych wynika, że nigdy nie udzielano im tu pełnych święceń (dge-slong-ma).
Z całym szacunkiem dla religijnych pobudek współczesnych mniszek tybetańskich, wydaje się, że za ich decyzją o przywdzianiu szat zakonnych kryją się również inne przesłanki – walka o przetrwanie narodu tybetańskiego i jego kultury.
Przez ostatnie czterdzieści lat niszczono tradycyjny świat Tybetańczyków. Pozbawieni najbardziej podstawowych praw człowieka, stali się mniejszością we własnym kraju z powodu masowej imigracji Chińczyków, którzy usiłują ich asymilować i przeobrażać kulturę tybetańską. Brutalne mordy, całkowity brak poszanowania dla tybetańskich zwyczajów, języka i religii muszą wywoływać skrajny stres i niepokój. Tradycyjne wartości i normy tracą społeczne podstawy, tradycyjna ideologia kłóci się ze społeczną rzeczywistością – Tybetańczykom coraz trudniej znaleźć w życiu sens. W rosnącym zainteresowaniu religią wśród młodych Tybetanek można więc widzieć próbę “rewitalizacji”, wskrzeszenia, tchnięcia nowego życia [w wiekową tradycję].
Anthony Wallace (s. 279) uważa proces rewitalizacji za “rozmyślne, świadome i zorganizowane wysiłki przedstawicieli społeczności, których celem jest stworzenie kultury bardziej satysfakcjonującej”. Jego zdaniem ruchy takie pojawiają się w społecznościach poddawanych gwałtownym, radykalnym zmianom, wywoływanym przez konfrontację z inną, dominującą kulturą, czemu towarzyszą głębokie napięcia społeczne i kulturowe. Omawiając ten proces, który woli nazywać “millennaryzmem”, Annemarie de Waal Malefijt zwraca uwagę, że ruchy takie pozwalają ludziom skonsolidować uczucia i zająć wspólne stanowisko wobec wpływu nowych warunków (Malefijt, s. 333). Millennaryzm, według Malefijt, to “każdy ruch religijny, który oczekuje zmian społecznych tu, na Ziemi” (ibid., s. 331). Uważa ona, że takie ruchy z reguły wymagają bezwarunkowego oddania, wiary i lojalności od swoich członków, często prowadzą kampanie na rzecz większego wpływu na politykę lub niepodległości i, w większości, nastawione są na działanie (ibid., ss. 339-40). Definicję Wallace’a trzeba zmodyfikować, gdyż proces rewitalizacji w Tybecie nie zawsze jest świadomy, warto jednak spojrzeć na działalność polityczną młodych mniszek z tej perspektywy.
Melvyn Goldstein twierdzi, że kulturowe ożywienie w Tybecie jest skutkiem reformatorskiej polityki Chińczyków we wczesnych latach 80. (Goldstein, ss. 165-56). Nie potrafi jednak wyjaśnić, dlaczego – w obliczu ścisłej kontroli policyjnej i stanu wojennego, który ogłoszono po fali demonstracji z lat 1987-89 – ów ruch religijny wydaje się przybierać na sile.
We współczesnym Tybecie kultura większości wywiera silną presję kulturową i gospodarczą, przed młodymi Tybetańczykami otwiera się więc możliwość poddania się asymilacji. Niemniej “zostanie Chińczykiem” nie jest faktyczną alternatywą, gdyż decydujący się na nią Tybetańczycy są dla Chińczyków obywatelami drugiej kategorii , a dla swych rodaków – kolaborantami i zdrajcami. W codziennych kontaktach z Chińczykami pojawia się konflikt. Traktowani jako obywatele drugiej kategorii, Tybetańczycy muszą odcinać się od swojej tożsamości. Tybetańskie obyczaje, język i gesty – to chybione środki komunikacji. Zasady życia społecznego dyktują Chińczycy, a Tybetańczycy mają się do nich stosować. Uczestniczenie w życiu świeckim, społecznym czy gospodarczym wymaga więc wielu kompromisów. Tłumiąc swoją tożsamość, Tybetańczycy doświadczają głębokiej frustracji.
Przyjęcie ślubowań zakonnych, mnicha lub mniszki, można więc traktować jako sposób na rozwiązanie konfliktu ról. W ten sposób młodzi Tybetańczycy podkreślają swoją tożsamość kulturowo-religijną i znajdują dla niej ważne miejsce w życiu społecznym. Wybierają opcję, którą norweska badaczka Ingrid Rudie nazywa “blokadą ról”, to znaczy sprawiają, że wybór innej roli staje się niemożliwy: tworzą bariery kulturowe, które mają bronić tybetańskiej tożsamości. Po wybraniu życia zakonnego często włącza się mechanizm spirali – nowicjusze poświęcają coraz więcej energii i czasu swojej nowej tożsamości, aby uprawomocnić i tchnąć nowe znaczenie w wybraną rolę i sposób widzenia świata. Clifford Geertz i Peter Berger zwracają uwagę na fakt, że ludzie mają skłonność do unikania chaosu i szukania porządku. Religia tworzy świat dla jednostki, legitymizuje i wyjaśnia działania, nadaje znaczenie i odsuwa chaos (Berger 1967, Geertz 1973). Omawiany przez nas proces trzeba więc analizować nie tylko jako wewnętrzne zjawisko grupy etnicznej, religijnej lub ich obu, ale i jako element komunikacji między takimi grupami. Tworzenie kulturowych barier jest jej częścią.
Na całym świecie zachodzi wiele procesów rewitalizacji, mających podłoże religijne lub etniczne. Norweski antropolog Thorbjornsrud prowadził ostatnio badania nad koptyjskimi mniszkami w Egipcie. Wiele wykształconych Koptyjek, często absolwentek uniwersytetów, przyjmuje święcenia zakonne. Klasztory są przepełnione, aby znaleźć w nich miejsce, trzeba zapisać się na długą listę oczekujących. Thorbjornsrud uważa, że kobiety te decydują się na życie w zakonie, by zmniejszyć konflikt ról, przed którym stają w większościowej kulturze muzułmańskiej, zmuszającej je do tłumienia własnej tożsamości.
W buddyzmie możliwość prowadzenia życia zakonnego – jako mnich lub mniszka – jest tak stara, jak sama religia. Przez wieki buddyzm tybetański był fundamentem kultury Tybetu i wrósł w społeczeństwo tak głęboko, że dziś nie da się mówić o kulturze tybetańskiej bez odwoływania się do buddyzmu. Tybetańska literatura, malarstwo, filozofia i medycyna narodziły się i były praktykowane w klasztorach. Wstępując do zakonu, młode kobiety idą za starożytną tradycją i dokonują wyboru roli, którą od wieków otaczano w Tybecie najwyższym szacunkiem.
Tyle że we wszystkich tradycjach monastycznych Tybetu dominowali mnisi. W tradycyjnym Tybecie mniszki odgrywały więc również marginalną rolę. Dziś, gdy ich klasztory leżą w gruzach, młode kobiety muszą stworzyć swoją własną rolę, rolę mniszek. Naśladują ale i przeobrażają tradycję, łącząc ją z nowymi elementami, które wymusza powaga sytuacji: stają się mniszkami politycznymi.
Jest wiele mniszek i świeckich, z którymi mogą się dziś identyfikować młode Tybetanki. 12 marca 1959 roku kobiety zorganizowały potężną demonstrację przeciwko chińskim rządom. Na ich czele stały Galingszar Ani i Cangkhung Ani Jonten. Mniszki walczyły również z Chińczykami w latach rewolucji kulturalnej. O Thinlej Czoedon z klasztoru Njemoru mówi się, że stworzyła konspiracyjną strukturę, której sieć rozciągała się od góry Kailaś do Khamu. Kierowała organizacją podziemną, która zabiła wielu Chińczyków. Stracono ją, wraz z innymi mniszkami, w 1969 roku. Chińczycy zemścili się na nich, niszcząc wiele klasztorów żeńskich.
Młode mniszki ze współczesnego Tybetu sprawiają wrażenie bardzo żarliwych – nie ulega wątpliwości, przyjęcie święceń jest dla nich głęboko świadomym wyborem. Szukając wzorców w tradycji, znajdują postacie, które wywarły ogromny wpływ na historię Tybetu jako doskonałe adeptki lub aktywistki polityczne, a często – i jedne, i drugie. I starają się jakoś połączyć obie te role.
Chińska okupacja Tybetu oraz wymuszone kontakty, na chińskich warunkach, z Chińczykami – to zewnętrzne przyczyny zmian. Prawa i przepisy narzuca armia; Tybetańczycy próbują się im sprzeciwiać, zwracając się ku tradycji i działalności politycznej. Ale przyczyn politycznego zaangażowania mniszek możemy szukać i w tybetańskiej tradycji religijnej.
Zmiany zachodzą wówczas, gdy między prawdziwym życiem a jego symbolicznym obrazem pojawia się rozziew. Fredrik Barth podkreśla rolę osób przedsiębiorczych w procesie zmian społeczno-kulturowych. Ci, którzy doprowadzają do zmian, manipulując niezbyt jednoznacznymi wartościami, często nie odgrywają ważnej roli w systemie tradycyjnym. Warto więc może spojrzeć na działalność polityczną młodych mniszek i z tej perspektywy.
W buddyzmie tybetańskim współistnieją różne
poziomy idei – buddyzm monastyczny łączy się z praktykami tantrycznymi.
Jest tu więc miejsce na różne wzory adeptów religijnych: zakonników i tantryków.
Zwykłe mniszki muszą dostosować się do struktur monastycznych i ideologii,
która służy podkreślaniu talentów męskich,
jednak ścieżka tantr daje bardziej pozytywny wizerunek kobiety i stwarza
im większe możliwości rozwoju duchowego. Zwykłe mniszki mają dość niski
status, podczas gdy joginki otoczone są wielkim szacunkiem. Można by się
spodziewać, że uznanie dla pierwiastka
żeńskiego w ideologii tantrycznej przyczyni się do podniesienia statusu
kobiet praktykujących religię i kobiet w ogóle. Zwykłe mniszki nie odnoszą
jednak z tego żadnych korzyści. Tybetańskie mniszki są więc podporządkowane
na trzech płaszczyznach: po pierwsze,
dyskryminują je Chińczycy; po drugie, są kobietami w społeczeństwie patriarchalnym;
i, po trzecie, muszą dostosować się do struktury monastycznej, którą stworzyli
mnisi dla mnichów. Stąd też bierze się potencjał zmian – procesu, w którym
głównymi aktorami są mniszki.
Robert Barnett, Shirin Akiner (red.): Resistance and Reform in Tibet, Londyn 1994
Copyright © 1994 by C. Hurst & Co. (Publishers) Ltd.