Free Tibet Campaign, ICT, Australia Tibet Council
Kate Saunders
27 czerwca 2003

Napięta atmosfera w Kardze

Sytuacja polityczna w mieście Kardze (chiń. Ganzi) i okolicznych wioskach jest wciąż napięta w zawiązku z zatrzymaniem ponad 20 osób, które jesienią 2002 roku organizowały modły o długie życie Dalajlamy w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Kardze prowincji Sichuan. Z napływających z regionu informacji wynika, że co najmniej siedmiu Tybetańczyków odbywa kary więzienia za udział w owych ceremoniach. Inni ukrywają się lub boją wrócić do domów, obawiając się aresztowania. Niezależne źródła informują o maltretowaniu zatrzymanych.

Władze przeprowadziły śledztwo w sprawie rytualnych modłów, które organizowano w Kardze w czasie Losaru (obchodów Nowego Roku kalendarza tybetańskiego) w lutym 2002 roku. Naoczni świadkowie informowali International Campaign for Tibet (ITC), że między 17 a 24 października 2002 do Kardze przybyło kilkuset żołnierzy Armii Ludowo-Wyzwoleńczej; w tym samym czasie lokalna policja wystawiła posterunki na wszystkich drogach dojazdowych do miasta. Podobne ceremonie organizowano tu wcześniej, ale te miały charakter szczególny – zarejestrowano je nawet na wideo – z powodu obaw o stan zdrowia Dalajlamy, który musiał odwołać inicjację Kalaczakry w Bodh Gai. Taśmy pomogły władzom w dokonaniu aresztowań. Zeszłoroczna operacja policji i wojska wstrząsnęła całym regionem – mówi Tybetańczyk, który przed kilkoma dniami opuścił Kardze. – Ludzie bardzo się boją. Wiele rodzin nie ma z czego żyć, bo ich synowie uciekli albo siedzą w więzieniach. Wszyscy są tak zastraszeni, że nie widuje się nawet staruszków, którzy całymi dniami odprawiali khora (rytualna praktyka religijna polegająca na okrążaniu świątyń lub świętych miejsc). Ci ludzie nie mają nic wspólnego z polityką. Chcą po prostu praktykować swoją wiarę”.

Napięta atmosfera panuje w klasztorze Kardze, którego mnisi brali udział w modłach. Świątynię regularnie odwiedzają funkcjonariusze służb bezpieczeństwa; podczas tegorocznego Losaru ogłoszono rozporządzenie, ograniczające liczbę wiernych, którzy mogli uczestniczyć w ceremoniach. Mimo to na ulicach Kardze nadal pojawiają się plakaty niepodległościowe.

Ostatnie operacje służb bezpieczeństwa wpisują się w kampanię represji, która rozpoczęła się w październiku 2001 roku, kiedy to setki mieszkańców Kardze wyszły na ulice, by zaprotestować przeciwko aresztowaniu Sonama Phuncoga, słynnego lamy i uczonego, którego wpływy i otwarcie deklarowana lojalność wobec Dalajlamy od dawna irytowały władze lokalne. Sonam Phuncog został skazany na karę pięciu lat więzienia, którą odbywa w okręgu Maołun (chiń. Maoxian) prefektury Ngaba (chiń. Aba).

Władze wciąż inwigilują podejrzanych o związki z Sonamem Phuncogiem. Tybetańczyk, który musiał uciekać z Kardze, wiąże zeszłoroczne modły z jego osobą. “Aresztowano go za odprawienie pudży [rytuału] o długie życie Dalajlamy i to zwiększyło motywację ludzi. Ich nastroje podsycił człowiek, który wrócił z Indii i mówił, że z uwagi na stan zdrowia Jego Świątobliwości [w styczniu 2002] odwołano inicjację Kalaczakry. W Kardze i okolicznych wioskach natychmiast zorganizowano modły. Prowadzili je mnisi i mniszki, uczestniczyło wielu świeckich. Każda wioska – tzn. lokalne rodziny – sponsorowała taki rytuał”.

Wiarygodne źródła twierdzą, że za udział w ceremoniach, ich organizowanie lub udostępnienie budynku aresztowano co najmniej 20 osób. Namgjal Czephel, trzydziestokilkuletni chłop, został skazany na trzy lata więzienia. Kary więzienia odbywają również czterdziestoletni Dziampa Sangpo i pięćdziesięciopięcioletni mechanik Dordże Phuncog. Obaj cieszyli się dużym autorytetem w swoich społecznościach. W więzieniu przebywają także dwaj mężczyźni, którzy filmowali ceremonię w Kardze. Władze zatrzymywały i przesłuchiwały wielu innych Tybetańczyków. Większość była brutalnie bita. Świadkowie twierdzą, że nad mężczyznami, którzy nadal przebywają w więzieniach, znęcali się żołnierze AL-W, a nie funkcjonariusze policji.

Tybetańczycy z Kardze słyną z determinacji w kultywowaniu swej kulturowej i religijnej tożsamości oraz oporu wobec Chińczyków. W latach pięćdziesiątych toczyli z nimi zażarte walki. Kardze zapłaciło wysoką cenę za wrogość wobec chińskiej okupacji. Władze rozmyślnie zaniedbują region, lokalne służby bezpieczeństwa są szczególnie brutalne – piszą Steven Marshall i Susette Cooke (Tibet Outside the TAR, Totar 1997). – W obecnej sytuacji sprzeciw może przejawiać się tylko w sferze kultury. Choć trwa napływ Chińczyków, komercjalizacja i rabunkowa gospodarka bogactw naturalnych, Tybetańczycy stawiają im tu większy opór niż w innych okręgach. Widać go w postawach ludzi, w architekturze, strojach i, przede wszystkim, w życiu religijnym”.


[powrót]