Chińskie media oceniajš drogę rodka Dalajlamy
Chińskie media opublikowały zaskakujšco rzeczowy i wyważony artykuł powięcony idei rodkowej drogi Dalajlamy, z którego wynika, że Pekin zdaje sobie sprawę z wagi, jakš tybetański rzšd emigracyjny przywišzuje do Khamu i Amdo, tybetańskich regionów przyłšczonych do prowincji Gansu, Yunnan, Sichuan i Qinghai. Artykuł pojawił się w anglojęzycznej wersji Dziennika Ludowego 22 lipca, w czasie wizyty w ChRL premiera Wielkiej Brytanii T. Blaira, i najwyraniej był przeznaczony dla czytelników zagranicznych, a nie chińskich.
Artykuł opublikowano najpierw w anglojęzycznym periodyku Chinas Tibet. Autor powtarza znane stanowisko Pekinu, że Dalajlama ukrywa dšżenie do niepodległoci za apelami o prawdziwš autonomię, przedstawiajšc jednak najpełniejszš i najbardziej rzeczowš analizę stanowiska i celów Dalajlamy, jaka kiedykolwiek ukazała się na łamach oficjalnych chińskich mediów. Zauważa nawet, że jego droga rodka nabrała dojrzałoci. Stosunkowo wyważony ton zdaje się wpisywać w szerszy trend od kilku miesięcy chińskie media nie atakujš bezporednio Dalajlamy.
To niezwykły artykuł uważa tybetański analityk, który mieszka na Zachodzie i ma rozległe kontakty w Chinach i w Tybecie. Chińskie media nigdy przyglšdały się tak blisko polityce Dharamsali. Jednoczenie w Pekinie autentycznie rozmawia się o Tybecie. Studiuje tam coraz więcej Tybetańczyków, którzy otwarcie dyskutujš z chińskimi intelektualistami o autonomii, drodze rodka i sytuacji politycznej w Tybecie. Wszystko to, ma się rozumieć, dzieje się w kontekcie szerszych zmian w ChRL.
Rzšdy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wielokrotnie wzywały Pekin do podjęcia dialogu z Dalajlamš bez warunków wstępnych. Dziennik Ludowy odbija piłeczkę, zarzucajšc stawianie warunków Dalajlamie na przykład, włšczenia do negocjacji o szerokiej autonomii zamieszkiwanych przez Tybetańczyków regionów Sichuanu, Qinghai, Gansu i Yunnanu, czyli tradycyjnych prowincji Kham i Amdo. Autor stwierdza, że ziemie te nigdy nie stanowiły spójnego regionu administracyjnego i ekonomicznego, ale też pozwala sšdzić, że strona chińska bierze pod uwagę znaczenie, jakie rzšd emigracyjny przywišzuje do sprawy integralnoci Tybetu. Według wielu analityków problem ten jest jednš z najważniejszych przeszkód w osišgnięciu porozumienia między Pekinem i Dharamsalš.
21 lipca premier Blair rozmawiał o wizytach przedstawicieli Dalajlamy w Chinach we wrzeniu 2002 i w maju tego roku z Hu Jintao, najwyższym przywódcš ChRL i byłym sekretarzem partii w Tybecie. (Wysłannicy mówili z optymizmem o możliwoci złożenia trzeciej wizyty w Chinach i Tybecie jeszcze w tym roku.) Podczas kolacji z Blairem Hu opowiadał o swoich dowiadczeniach z Tybetu w kontekcie spraw gospodarczych i rzšdowej kampanii rozwijania zachodnich regionów ChRL. Rozmowa miała najwyraniej inny charakter niż poprzednie spotkanie Blaira z przywódcš Chin w 1998 roku, kiedy to były prezydent Jiang Zemin udzielił mu wykładu o sytuacji politycznej w Tybecie i klice Dalaja. Delegacja brytyjska przekazała też stronie chińskiej listę więniów politycznych (nie było na niej Tybetańczyków), ale wydarzeniu temu nie nadano większej rangi.
Choć panuje znacznie lepsza atmosfera,
w tej chwili trudno orzec, czy przyniesie prawdziwe zmiany w Tybecie
uważa cytowany już analityk. Trudno
jednak wyobrazić sobie większe postępy bez
głębokich zmian politycznych w samym Pekinie.