Z okazji 41. rocznicy powstania narodowego w Tybecie składam najserdeczniejsze życzenia moim rodakom w Tybecie i na wychodstwie, wszystkim naszym przyjaciołom i tym, którzy okazujš nam pomoc na całym wiecie.
Wchodzimy w XXI wiek. W minionym stuleciu ludzkoć osišgnęła wielkie postępy w dziedzinie rozwoju materialnego. Jednoczenie gdy państwa i narody próbowały rozwišzywać konflikty na drodze konfrontacji, a nie dialogu dokonywano ogromnych zniszczeń, równano z ziemiš miasta, zabijano. XX wiek był w pewnym sensie epokš wojen i rozlewu krwi. Sšdzę, że te dowiadczenia były dla nas ważnš lekcjš. Nie ulega wštpliwoci, iż rozwišzanie, które wynika z przemocy i konfrontacji, nie może być trwałe. Jestem głęboko przekonany, że tylko pokojowe metody mogš pogłębić nasze zrozumienie. Musimy uczynić nowe stulecie wiekiem pokoju i dialogu.
Dzi, w rocznicę 10 marca, nasza walka o wolnoć znajduje się w bardzo trudnym i złożonym położeniu, niemniej duch oporu naszych rodaków w Tybecie staje się coraz silniejszy. Otuchy dodaje fakt, iż na całym wiecie ronie poparcie dla naszej sprawy. Niestety, Pekinowi wyranie brakuje woli politycznej i odwagi do poszukiwania racjonalnego i pragmatycznego rozwišzania problemu Tybetu na drodze dialogu.
Od samego poczštku, od pierwszych dni wygnania,
wierzylimy, że trzeba mieć nadzieję na najlepsze, ale i przygotowywać
się na najgorsze. W tym duchu od wielu lat robilimy wszystko, by przekonać
rzšd Chin o potrzebie rozpoczęcia procesu dialogu i
pojednania. Budowalimy więzi z przebywajšcymi
za granicš chińskimi braćmi i siostrami, również z Tajwanu, nawišzujšc
nić coraz lepszego wzajemnego zrozumienia, szacunku i solidarnoci. Wzmacnialimy
też fundamenty naszej społecznoci emigracyjnej, zaszczepiajšc w niej wiadomoć
prawdziwego charakteru naszej walki, kultywujšc tybetańskie wartoci, zachęcajšc
do niestosowania przemocy, umacniajšc demokrację i budujšc sieć
sojuszników naszej sprawy na całym wiecie.
Z ogromnym smutkiem stwierdzam, że w ostatnich latach sytuacja w dziedzinie praw człowieka w Tybecie dramatycznie się pogorszyła. Z roku na rok nasilały się chińskie kampanie mocnego uderzenia i patriotycznej reedukacji, wymierzone w tybetańska religię i patriotyzm. W niektórych sferach życia jestemy wiadkami powrotu do atmosfery zastraszania, przymusu i lęku, przypominajšcej czasy rewolucji kulturalnej. W samym 1999 roku tortury i przemoc doprowadziły do mierci szeciu osób. Władze wydaliły z klasztorów 1.432 mnichów i mniszek, którzy nie chcieli zrezygnować z wolnoci Tybetu i wyrzec się mnie. Znamy nazwiska 615 więniów politycznych, przebywajšcych w więzieniach Tybetu. Od 1996 roku wydalono ze wištyń, będšcych miejscami kultu i zdobywania wiedzy, 11.409 mnichów i mniszek. Nie ulega wštpliwoci, że bezwzględnej polityce prowadzonej przez Chiny w Tybecie przywiecajš takie same cele, jak na poczštku lat 60., kiedy to poprzedni Panczenlama, naoczny wiadek jej skutków od poczštku chińskiej okupacji, pisał słynnš petycję siedemdziesięciu tysięcy znaków. Obecny Panczenlama przebywa w areszcie domowym i jest najmłodszym więniem politycznym na wiecie. Wszystko to napawa mnie głębokim niepokojem.
Najbardziej zatrważajšcym procesem jest napływ do Tybetu chińskich osadników, których przycišga otwieranie Tybetu na kapitalizm rynkowy. Ich obecnoć, pocišgajšca za sobš powszechnš prostytucję, hazard i bary karaoke, które cieszš się cichym poparciem władz, podkopuje tradycyjne normy społeczne i wartoci moralne narodu tybetańskiego. Zjawiska te znacznie skuteczniej niż brutalna siła obracajš Tybetańczyków w mniejszoć we własnym kraju i odcinajš ich od tradycyjnych wierzeń i wartoci.
Tragiczna sytuacja w Tybecie ani nie zmniejsza cierpień Tybetańczyków, ani nie przyczynia się do stabilnoci i jednoci Chińskiej Republiki Ludowej. Jeżeli Chinom rzeczywicie zależy na jednoci, muszš podjšć szczere wysiłki, by zjednać sobie serca Tybetańczyków, a nie narzucać im swš wolę. Na tych, którzy rzšdzš i sprawujš władzę, spoczywa odpowiedzialnoć za to, by polityka, jakš prowadzš wobec wszystkich grup etnicznych, opierała się na równoci i sprawiedliwoci. W ten sposób zapobiega się podziałom. Kłamstwem i fałszem można na chwilę wprowadzić w błšd, siła może zapewnić fizycznš kontrolę nad ludmi, niemniej do tego, by kogo rzeczywicie przekonać i zadowolić, niezbędne jest zrozumienie, sprawiedliwoć i wzajemny szacunek.
Chińskie władze widzš w odrębnej kulturze i religii Tybetu głównš przyczynę podziału. W zwišzku z tym próbujš zniszczyć jšdro tybetańskiej cywilizacji i tożsamoci. Nowe restrykcje w dziedzinie kultury, religii i edukacji, połšczone z napływem chińskich osadników, sš zbrodniš przeciwko tybetańskiej kulturze.
To prawda, że najważniejszej przyczyny oporu Tybetańczyków i ich walki o wolnoć należy szukać w długiej historii Tybetu, w jego odrębnej, pradawnej kulturze i szczególnej tożsamoci. Problem Tybetu jest znacznie bardziej skomplikowany i znacznie głębszy, niż wynika to z uproszczonej, oficjalnej wersji Pekinu. Historia jest historiš. Nikt nie zmieni przeszłoci. Nie można tak po prostu brać z niej tego, na co ma się ochotę, odrzucajšc to, czego się nie chce. Obiektywne badania lepiej zostawić historykom i ekspertom, którzy wycišgnš własne wnioski. Sprawy historyczne nie wymagajš decyzji politycznych. Patrzę więc w przyszłoć.
Brak zrozumienia, uznania i szacunku dla odrębnej kultury, historii i tożsamoci Tybetu kładzie się cieniem na politykę Chin wobec naszego kraju. W okupowanym Tybecie jest bardzo niewiele miejsca na prawdę. Stosowanie siły i przymusu jako głównych rodków sprawowania władzy napawa Tybetańczyków strachem i zmusza do kłamstwa; lokalni urzędnicy ukrywajš prawdę, tworzšc fakty, które zadowolš Pekin i jego namiestników w Tybecie. Rezultatem jest polityka, która rozmija się z tybetańskš rzeczywistociš. To podejcie krótkowzroczne i szkodliwe. Ta ograniczona strategia ukazuje odrażajšcš twarz rasowej i kulturowej arogancji i głębokie poczucie politycznego zagrożenia. Najlepiej ilustruje jš ucieczka Agji Rinpocze, opata klasztoru Kumbum, i Karmapy Rinpocze. Minęły jednak czasy, kiedy w imię suwerennoci i integralnoci państwa można było bezkarnie uprawiać tak brutalnš politykę, unikajšc przy tym potępienia ze strony społecznoci międzynarodowej. Co więcej, sami Chińczycy będš gorzko żałować zniszczenia starożytnego, bogatego dziedzictwa kulturowego Tybetu. Jestem przekonany, że nasza kultura i duchowoć mogłyby przynieć pożytek nie tylko milionom Chińczyków, ale i wzbogacić same Chiny.
Niestety, niektórzy przywódcy Chińskiej
Republiki Ludowej wydajš się żywić nadzieję, że problem Tybetu rozwišże
czas. Powtarzajš w ten sposób stare błędy. Z całš pewnociš w 1949, 1950
i potem, w 1959 roku, żaden chiński przywódca nie przypuszczał, że Chiny
będš się borykać z problemem Tybetu jeszcze w roku 2000. Tamto pokolenie
Tybetańczyków odeszło, pojawiło się drugie i trzecie. Choć czas mija, Tybetańczycy
kontynuujš swš walkę o wolnoć z równš determinacjš. Nie ulega
wštpliwoci, że to nie walka o sprawę jednego człowieka czy jednego pokolenia
Tybetańczyków. Niewštpliwie
przyszłe pokolenia Tybetańczyków będš
walczyć o wolnoć z takim samym oddaniem i zaangażowaniem. Prędzej czy
póniej chińscy przywódcy będš musieli spojrzeć tej prawdzie w oczy.
Chińscy przywódcy nie chcš wierzyć, że nie zabiegam o separację, ale o autonomię dla Tybetańczyków. Otwarcie oskarżajš mnie o kłamstwo. Zapraszam ich do odwiedzenia naszej społecznoci emigracyjnej, by przekonali się osobicie, jaka jest prawda.
Konsekwentnie staram się szukać takiego pokojowego rozwišzania problemu Tybetu, które będš mogły przyjšć obie strony. Uważam, że Tybet powinien mieć pełnš autonomię, pozostajšc w granicach Chińskiej Republiki Ludowej. Rozwišzanie takie przyniesie pożytek obu stronom; przyczyni się do stabilizacji i jednoci Chin co jest ich głównym celem gwarantujšc jednoczenie fundamentalne prawo Tybetańczyków do zachowania własnej kultury oraz chronienia kruchego rodowiska naturalnego Płaskowyżu Tybetańskiego.
Rzšd Chin od lat nie odpowiada na moje inicjatywy, nie zostawiajšc mi innego wyjcia, niż zwrócenie się do przedstawicieli społecznoci międzynarodowej. Nie ulega wštpliwoci, że tylko wzmożone, konkretne działania społecznoci międzynarodowej mogš skłonić Pekin do zmiany polityki wobec Tybetu. Choć pierwsze reakcje strony
chińskiej sš negatywne, głęboko wierzę,
iż takie dowody zainteresowania i poparcia społecznoci międzynarodowej
majš znaczenie kluczowe, kreujšc atmosferę, sprzyjajšcš poszukiwaniu pokojowego
rozwišzania problemu Tybetu. Ze swojej strony, pozostaję oddany idei dialogu.
Jestem przekonany, że dialog i gotowoć do szczerego spojrzenia na prawdziwš
sytuację w Tybecie mogš doprowadzić nas
do trwałego rozwišzania.
Korzystajšc z okazji, pragnę podziękować wielu osobom, rzšdom, członkom parlamentów, działaczom organizacji pozarzšdowych i przedstawicielom różnych religii za ich pomoc i wsparcie. Sympatia i poparcie dla naszej sprawy rosnšcej grupy dobrze poinformowanych chińskich braci i sióstr ma dla nas znaczenie szczególne i jest wielkš inspiracjš dla Tybetańczyków. Chciałbym również przekazać pozdrowienia i z całego serca podziękować wszystkim ludziom na całym wiecie, którzy obchodzš z nami tę rocznicę. W imieniu wszystkich Tybetańczyków pragnę goršco podziękować narodowi i rzšdowi Indii za niezrównanš szczodroć i pomoc, jakiej udzielajš nam przez czterdzieci lat naszego wygnania.
Składam hołd wszystkim dzielnym Tybetańczykom
i Tybetankom, którzy oddali życie za naszš wolnoć. Modlę się o jak
najszybsze zakończenie cierpień naszego
ludu.
Dalajlama