Agence France Presse, 6 stycznia 1999

Organizacja chińskich dysydentów ze Stanów Zjednoczonych oskarża władze chińskie o wydanie zezwolenia na otwieranie ognia do demonstrantów, biorących udział w protestach o charakterze ekonomicznym.

“Przed paroma dniami Komitet Centralny KPCh oraz Komisja Sądownicza wydały tajną dyrektywę dla wszystkich służb bezpieczeństwa publicznego i policji zbrojnej” – ogłosili działacze Ruchu Wolne Chiny. – Dyrektywa zezwala funkcjonariuszom na natychmiastowe otwieranie ognia do tłumu lub grupy przestępczej bez ostrzeżenia i uprzedniego informowania przełożonych”, jeśli demonstranci atakują domy przywódców, placówki wojskowe lub policyjne, biura rządowe, stacje telewizyjne lub radiowe, próbują ukraść broń itd.

W miastach, w których dochodziło do protestów zwalnianych lub nie opłacanych robotników, np. w Wuhanie i Changsha, wydano nowe przepisy, mające zapobiec blokowaniu dróg. Dysydenci twierdzą, że w tych miastach policja może użyć siły, jeśli protestujący nie wycofają się w ciągu pięciu minut.

Chiny wstrząsane są falą protestów wywołanych drakońskimi reformami deficytowego, tonącego w długach sektora państwowego, które doprowadziły do zwolnienia z pracy milionów osób.

Rząd pokazał, że przywiązuje wielką wagę do utrzymania spokoju społecznego, skazując w zeszłym miesiącu na dziesięć lat więzienia działacza związkowego Zhang Shanguanga. Oskarżono go o “zagrażanie bezpieczeństwu państwa”.

Zhang założył organizację, która miała chronić prawa zwalnianych robotników. Udzielił też wywiadu Radiu Free Asia na temat protestów chłopów.

Chiny nie zezwalają na tworzenie niezależnych związków zawodowych i organizacji pracowniczych, które nie uzyskały aprobaty partii komunistycznej. Niezależni działacze regularnie trafiają do więzień.

Z przynoszących straty zakładów państwowych zwolniono już co najmniej dziesięć milionów pracowników. W tym roku straci pracę kolejnych sześć milionów, co może wywołać masowe protesty robotników, którzy tracą nie tylko pobory, ale i mieszkania, prawo do opieki zdrowotnej i emerytury.

“Ludzie pytają nas, co robić, gdyż czują, że władze odbierają im prawo do przetrwania”, mówią działacze Ruchu Wolne Chiny.


[powrót]